Wsparcie douli w okresie okołoporodowym – rozmowa z Justyną Chmiel

Jak zaczęła się Twoja przygoda z zawodem douli?

To dość zaskakujące, bo byłam doulą już wtedy, kiedy jeszcze nie zdawałam sobie tego sprawy. Moja mama była położną, a ja nie chciałam wykonywać tego zawodu, bo widziałam, jakim stresem jest to obarczone. Niemniej jako córka położnej zaczęłam dawać rady swoim przyjaciółkom czy kuzynkom. Zdarzało mi się też towarzyszyć przy porodzie. Pewnego dnia mój mąż przeczytał artykuł o zawodzie douli, ale było to w czasach kiedy w Polsce mało kto o tym słyszał. Powiedziałam wtedy, że na pewno nikt nie będzie chciał zapłacić za taką usługę. Jednak z czasem to zmieniło się i zaczęło być coraz głośniej o doulach.

Kiedy urodziłam trzecie dziecko, podjęłam decyzję, że spróbuję pojechać na kurs organizowany przez Stowarzyszenie Doula w Polsce. Wkrótce okazało się, że są klientki, mam co robić i jestem w tym dobra, daje mi to dużo satysfakcji, a jeszcze mogę na tym zarobić. W ten sposób połączyło się wszystko, o czym marzyłam.

Wspomniałaś o Stowarzyszeniu Doula w Polsce. Czy przynależysz do tej organizacji?

Tak i myślę, że jestem jej aktywną członkinią. Dużo zmian zachodzi w tej organizacji, jest żywym organizmem, ale uważam, że warto do niej przynależeć. Myślę, że ta ścieżka rozwoju to dobry kierunek, ale z drugiej strony warto też w tej pracy realizować własne pomysły czy rozwiązania.

Jakie są różnice między położną a doulą?

Przede wszystkim doula nie jest zawodem medycznym. Douli jest bliżej do psychologii niż położnictwa, chociaż doskonale zna przebieg i fizjologię porodu. Jednak doula nie wchodzi w kompetencje medyczne, nie prowadzi porodu. Jako doule często jeździmy do szpitala i naszym zadaniem nie jest mówienie klientkom, czy mają wziąć znieczulenie zewnątrzoponowe czy oksytocynę, bo to jest kwestia dyskusji z położną. My jako doule prezentujemy szereg możliwości, na przykład mówimy: „Zobacz, możesz zrobić tak czy siak, ale ostatecznie to ty wybierasz”. Doula daje kobiecie przede wszystkim wsparcie emocjonalne, poczucie bezpieczeństwa na sali porodowej. Doula to synonim spokoju. To jest istota naszego zawodu – nawet jeśli jest burza wszędzie wkoło, my mamy zachować spokój dla naszej klientki.

Kolejna duża różnica to fakt, że w centrum zainteresowania douli jest zawsze kobieta. Oczywiście, my cieszymy się, że nasze klientki rodzą piękne i zdrowe dzieci, ale nasza uwaga jest skierowana na kobietę.

Zaczęłaś opowiadać o porodzie, ale doula towarzyszy kobiecie w całym okresie okołoporodowym, czyli także w czasie ciąży i połogu.

Żeby wytworzyć w kobiecie poczucie bezpieczeństwa, muszę poznać moją klientkę. Każda doula ma swój wypracowany system na zbliżenie się do kobiety, ale ja muszę minimum dwa razy spotkać się w okresie ciąży, porozmawiać i zobaczyć, czy nasze wartości są spójne. To, czego chce moja klientka, nie musi być moją wizją porodu, ale muszę zrozumieć, czego ona chce, by móc jej to dać. Zadaniem douli w okresie ciąży jest także przygotować kobietę do porodu, ewentualnych trudności i tego, jak sobie z nimi poradzić. Doula przedstawia też niefarmakologiczne metody łagodzenia bólu. Często także przygotowuję partnerów, którzy towarzyszą przy porodzie. Teraz, w pandemii mamy taką sytuację, że w szpitalu może być maksymalnie jedna osoba towarzysząca przy porodzie, więc kobieta musi wybrać. Często klientka wybiera partnera i ja wtedy mu tłumaczę, co może robić przy porodzie, by pomóc, jak ma reagować, co jest normą w porodzie, a co nie.

Natomiast potem jest czas połogu, czyli niezwykle ważny moment dla rodziców, którzy mają mnóstwo pytań i często potrzebują wsparcia. Czasem jest to najzwyklejsze poklepanie po ramieniu i stwierdzenie: „Świetnie sobie radzisz”. To już zazwyczaj nie jest moment na dawanie rad, ale zauważenie, że w tej całej trudnej sytuacji rodzice dają sobie radę. Kobiety w tym okresie bardzo dużo myślą o swoim dziecku, skupiają się na nim, a niekiedy zapominają o sobie. Rolą douli w tym okresie jest przypomnienie kobiecie: „Hej! Zatrzymaj się na chwilę. Ty też masz prawo do swojej przestrzeni, nie obwiniaj się za to, że masz ochotę na chwilę uciec, iść sama na spacer bez dziecka. Po prostu zrób to”. Jest takie powiedzenie „szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko” i absolutnie się z nim zgadzam. Jeśli damy wsparcie kobiecie w okresie połogu, jest szansa, że jej start w macierzyństwo będzie łatwiejszy.

Na chwilę obecną wszechstronna opieka douli w okresie okołoporodowym nie jest refundowana. Czy to jest przeszkodą w realizowaniu przez Ciebie tego zawodu?

Nie zdarzyła mi się dotąd sytuacja, że ktoś odmówił współpracy ze względów finansowych. Poza tym ja jestem bardzo otwarta na różne rozwiązania. Zazwyczaj kobiety dołączają do współpracy mniej więcej w połowie ciąży, więc po prostu rozkładamy sobie te płatności. Zdarzało mi się też, że jechałam do porodu bez żadnych odpłatności albo mówiłam, żeby zapłacić mi według własnego uznania. Jeśli nie miałam możliwości podarowania indywidualnego wsparcia, to zapraszałam klientkę do prowadzonej przeze mnie szkoły rodzenia.

Zwróćmy też uwagę, ile wydajemy na dziecko, ile pieniędzy idzie na zupełnie niepotrzebne gadżety, a niejednokrotnie spotykam się z uwagami: „Dwie godziny rozmowy z tobą dały mi więcej niż cały kurs szkoły rodzenia”. Na przykład kobieta mogła zadać nurtujące ją pytania w intymnej atmosferze, albo poczuła się wreszcie zrozumiana, albo mogła się wygadać, bo czuje się jak niewolnica w połogu i jest jej bardzo trudno. Zdarza się też tak, że trudności, jakie napotyka kobieta, przekraczają moje kompetencje. Wówczas otaczam się gronem specjalistów: psychiatrą lub psychologiem i odsyłam do nich klientkę w razie potrzeby, jeśli widzę, że z baby blues robi się depresja poporodowa. Doula to zawód bardzo wyczulony na człowieka, trzeba mieć w sobie dużo empatii.

Wspominasz o empatii, o zdejmowaniu z barków kobiet pewnych ciężarów w czasie okołoporodowym albo wspólnym niesieniu tych problemów. To jest oczywiście piękne i potrzebne, ale doule w Polsce nie są objęte superwizją i czasami mają problem z psychicznym sprostaniem wobec tych stresujących sytuacji i ogromu emocji. Czy to jest jeden z problemów wykonywania zawodu douli?

To jest bardzo indywidualna kwestia. Osobiście korzystam z pomocy zaprzyjaźnionej psycholog. Jeśli jest trudna sytuacja, mogę z nią porozmawiać. Wiem, że zobowiązuje ją tajemnica zawodowa, więc czuję się bezpiecznie. Podczas stażu realizowanego w Stowarzyszeniu Doula w Polsce przysługuje superwizja, czyli posiada się taką opiekunkę stażu, z którą można przegadywać pewne tematy. Niestety, rzeczywiście po zakończeniu stażu kończy się też ta opieka.

My doule radzimy sobie w ten sposób, że same dajemy sobie to wsparcie. Zwykle każda z nas ma bliższą koleżankę po fachu, z którą może porozmawiać o intymniejszych, osobistych sprawach. Oczywiście, musimy pamiętać o ochronie naszych klientek i nie ujawniać personalnych kwestii.  Doula szanuje kobietę i jej intymność. Doula z greckiego to służąca i ta służba kobiecie wpisana jest w nasz zawód. Nie stawiamy siebie na piedestale, tylko zawsze najważniejsza jest klientka.

Czy masz szczególne wspomnienia z wykonywanej przez siebie pracy douli? Czy pamiętasz szczególne zdarzenia, które na przykład dowodzą siły kobiet?

Mam takie wspomnienie porodu, podczas którego niewiele się napracowałam… Czasami jesteśmy bardzo potrzebne kobietom, czujemy bardzo duże zmęczenie fizyczne. Na przykład stosujemy ucisk miednicy, by łagodzić ból porodowy i niekiedy po wielu godzinach ręce są tak zmęczone, że wracając do domu, nie jestem w stanie utrzymać kierownicy. Tymczasem pamiętam taki poród, który niemalże w całości przesiedziałam. Widziałam, że ta kobieta świetnie sobie radzi, więc nie ingerowałam. Ona mi tylko komunikowała, co chce zrobić albo mąż pytał, co ma robić i ja go instruowałam. Potem przyjechałam do domu taka kompletnie niewymęczona i zastanawiałam się, po co ja tam byłam. Jednak potem ta para dziękowała mi. Mówili o wielkim uniesieniu, a mężczyzna stwierdził, że w takim przebiegu porodu czuł się potrzebny. Oni tego właśnie chcieli – braku ingerencji, ale zarazem mojej obecności na wszelki wypadek.

Dałaś im poczucie bezpieczeństwa samym faktem, że tam byłaś…

Dokładnie, ale to też pokazuje wielkiej mocy i mądrości kobiet, które podążając za swoją intuicją, potrafią urodzić same. Sztuką towarzyszenia przy porodzie jest też nieprzeszkadzanie kobiecie w jej własnej drodze. Wspierać i nie przeszkadzać.

Co jest najpiękniejsze w pracy douli?

Pięknem jest obserwacja, jak kobieta wzrasta na przestrzeni długiego okresu okołoporodowego. Czasem wydaje mi się, że poród zaczyna się jeszcze przed poczęciem i na tej drodze buduje się kompetencje porodowe. Cudownie jest na koniec, czyli przy porodzie, widzieć, jak kobieta walczy i radzi sobie z trudnościami. Nie mogę powiedzieć, że podczas wszystkich porodów tryska tęcza i udaje się zachować spokój. Doula nie jest gwarancją takiego porodu. Nasza opieka nie gwarantuje, że poród nie skończy się cesarskim cięciem. Mimo tego wspaniałe jest to, że nawet w tych trudnych chwilach widzę wielką siłę kobiet. Uczestniczę w najpiękniejszych chwilach w ich życiu: pierwszego przywitania się z dzieckiem czy budowania kompetencji rodzicielskich w czasie połogu. I jeśli uzmysłowię sobie, że jestem częścią tego sukcesu, to jest właśnie powód, dla którego kocham być doulą.

Rozmawiała: Małgorzata Bryl-Sikorska

Justyna Chmiel – doula, certyfikowana instruktorka aktywnej szkoły rodzenia, certyfikowana doradczyni noszenia dzieci w chustach ClauWi. Od 2017 roku członkini Stowarzyszenia Doula w Polsce. Właścicielka firmy chustynka.pl. Prowadzi w Bydgoszczy szkołę rodzenia „Akademia z brzuszkiem”. Prywatnie mama trójki dzieci: Kuby, Zuzi i As, a od 20 lat żoną Piotra.

www.chustynka.pl

www.panidoula.pl