Fotografia porodowa – rozmowa z Małgorzatą Kozłowską

fotografia przy porodzie, fotografia porodowa

Narodziny dziecka to bezapelacyjnie jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu. Fotografia porodowa pomaga uwiecznić chwile, które mogą być bardzo wzmacniające dla kobiety i cementujące więź między partnerami. O szczegółach fotoreportażu porodowego rozmawiamy z zawodową doulą i fotografką porodową.

Po co robić zdjęcia w czasie porodu? 

Kiedy organizujemy ślub, to zdecydowanie zakładamy, że będzie tam ktoś, kto uwieczni tę chwilę. Tymczasem poród to również jedno z najważniejszych wydarzeń w naszym życiu. Dlaczego więc w tym kontekście wahamy sięz zamówieniem fotografa? Może dlatego, że w naszej kulturze poród przedstawiany jest jako coś niewartego zapamiętania lub coś, czego się boimy. Z moich obserwacji nie tylko fotografki porodowej, ale też douli wynika, że coraz więcej kobiet przygotowuje się świadomie do porodu, poszerzając swoją wiedzę razem z partnerem. I tu nie chodzi o wybór wózka, łóżeczka czy fotelika, tylko świadome przygotowanie siebie i partnera, przygotowanie swojego ciała i staranny wybór miejsca do najważniejszego wydarzenia w swoim życiu. To są kobiety, które wierzą w to, że świadomy poród przy całej swej nieobliczalności może być wydarzeniem pięknym, magicznym, wzmacniającym i dlatego też wartym uwiecznienia na fotografii porodowej. Coraz więcej pań idzie z taką śwadomością i przygotowaniem już do ich pierwszego porodu. Taką zmianę obserwuję na przestrzeni ostatnich pięciu lat.

Jakie są główne obawy klientów przy zamawianiu fotografa do porodu? Spróbujmy je rozwiać.

Kobiety obawiają się nieco innych rzeczy niż mężczyźni. Panie boją się, czy ta dodatkowa obca osoba przy porodzie nie zakłóci procesu porodowego? Są też obawy prozaiczne, czyli: „A jak będę źle wyglądać na zdjęciach?“. Przecież na ślub malujemy się, układamy włosy, a tutaj jesteśmy spocone, nieumalowane… Z kolei panowie bywają sceptyczni, wskazując na intymność porodu, na przykład: „Co to będzie, jak ktoś zobaczy krocze mojej kobiety?“. Natomiast wszyscy zmieniają zdanie, kiedy jest już po porodzie i oglądają album wykonanych przeze mnie zdjęć. Staram się robić zdjęcia emocjonalne. Oczywiście, poród to wydarzenie fizjologiczne, ale ja wcale nie muszę fotografować towarzyszących mu wydzielin ani krocza.Partnerzy oglądając potem te zdjęcia, mówią: „Kurczę, nie pamiętamy, żebyśmy się tyle przytulali“, a kobiety stwierdzają: „To ja się tyle uśmiechałam, to było tak wesoło? To on mnie tyle głaskał i masował?“. A jeśli chodzi o fotografowanie krocza… Są klientki, które marzą o zdjęciu główki wyłanijącej się z krocza, a są klientki, które nigdy na to nie pozwolą i z każdym omawiamy to indywidualnie. Ponadto zdjęcia krocza czy łożyska to są jedyne zdjęcia, które lekko retuszuję. I co bardzo ważne, nigdy absolutnie nigdy bez zgody klientki nie upubliczniam wykonanych przeze mnie zdjęć. Tylko 20 % klientek wyraża zgodę na upublicznienie moich porodowych prac fotograficznych.

No dobrze, a czy taki obcy fotograf rzeczywiście nie będzie przeszkadzał w porodzie?

W fotografii porodowej bardzo pomaga mi fakt, że jako doula rozumiem proces porodu. Mam klientki, które szukają fotografa do porodu, a nawet nie wiedzą, kto to jest doula. I na tych przedporodowych spotkaniach okazuje się, że mogę być dla nich dodatkowym wsparciem, na przykład jeśli zgubią rytm porodu, zaczną zaciskać się na skurczach, stracją oddech, zaczną panikować. Jako doula doskonale wiem, kiedy powinnam wycofać się, odsunąć się, kiedy widzę, że ktoś sobie radzi, zostawić parę sam na sam. Poza tym nie robię zdjęć non stop. Zrobię zdjęcie, a potem odkładam aparat na piętnaście – dwadzieścia minut i na przykład podam wodę, dodatkowy ręcznik, zrobię zimny okład, poinstruuję partnera, jak masować rodzącą (panowie bywają bardzo zestresowani porodem i nie wiedzą, co mają robić). Klientki po porodzie często są zdziwione, że są jakiekolwiek zdjęcia, bo w trakcie porodu nie miały świadomości, że były fotografowane. Po prostu o tym zapomniały, a to oznacza, że moja obecność nie była dla nich nachalna.

A jak reagują pracownicy szpitala na obecność fotografaporodowego?

Jeśli jest to szpital, w którym jestem najczęściej (a jest to Mysłowickie Centrum Zdrowia), to pracownicy już mnie znają i współpraca układa się bardzo dobrze. Natomiast jeśli klientka wybiera inny szpital, do jakiego pojadę pierwszy raz, to wtedy proszę przyszłych rodziców, żeby przed porodem wystąpili do dyrekcji szpitala z pisemnym wnioskiem o umożliwienie obecności fotografa. Chodzi tu o wyrażenie zgody na obecność drugiej osoby towarzyszącej przy porodzie, którą jest w tym przypadku fotograf porodowy. Taką zgodę na piśmie dobrze mieć wydrukowaną i okazać na izbie przyjęć, żeby w chwili porodu już niczego nie tłumaczyć czy załatwiać. Dzięki temu jest spokojniej.Ponadto warto pamiętać, że fotografując, skupiam się na rodzicach i dziecku, a personel szpitala może nie być uwieczniony na żadnym zdjęciu.

Jak przygotowujesz się do fotografowania w czasie porodu? 

Oprócz aparatu fotograficznego zawsze zabieram ze sobą pas mocujący ten aparat na biodrze. Przy porodzie oczywiście muszę mieć wolne dwie ręce, ale też nie mogę mieć aparatu na pasku albo specjalnych szelkach (jak fotografowie ślubni), ponieważ muszę mieć możliwość pochylania się. Przy pochylaniu się aparat nie może uderzyć noworodka w głowę. Ponadto podobnie jak doula jestem w gotowości porodowej od 37. tygodnia ciąży klientkioraz mam spakowaną torbę z aparatem i baterią, a także zawsze naładowany telefon, by w każdej chwili wyruszyć do szpitala lub innego miejsca porodu. Kiedy para wyjeżdża do szpitala, ja robię to samo. Porody najczęściej zaczynają się w nocy. 70 % moich klientek rodzi w nocy. Bywa i tak, że poród trwa dwadzieścia godzin. To oznacza, że zawsze muszę być wyspana… Kiedy jestem w tak zwanej gotowości porodowej, chodzę grzecznie spać najpóźniej o dwudziestej pierwszej. Kiedy wyjeżdżam do porodu, mój mąż pyta: „Kochanie, kiedy wrócisz?“. A ja tego nigdy nie wiem, bo to może trwać godzinę, trzy godziny lub piętnaście godzin. To zawsze wielka niewiadoma, która wymaga ode mnie elastyczności i cierpliwości. W zeszłym roku zdarzyło mi się kilka porodów, kiedy byłam w gotowości porodowej w przedziale 37.-41. tygodnia ciąży, ale poród rozpoczął się w 35. tygodniu i wtedy nagle modyfikowaliśmy plany, bo było konieczne zmienienie szpitala do porodu, a ja musiałam przesunąć inne zobowiązania. Zdjęcia z tych porodów powstały, mimo że wszystko potoczyło się inaczej, niż zaplanowaliśmy.

Rozmawiała: Małgorzata Bryl-Sikorska

Małgorzata Kozłowska – Doula Certyfikowana, członkini Stowarzyszenia Doula w Polsce – od ośmiu lat pomaga kobietom w okresie okołoporodowym. Towarzyszy w porodach, udzielając niemedycznego wsparcia emocjonalnego. Oferuje indywidualne przygotowanie do porodu w zakresie niefarmakologicznych metod łagodzenia bólu (masaż, akupresura, rebozo).Organizuje warsztaty dla kobiet w ciąży, kręgi opowieści porodowych, grupy wsparcia mam. Od trzech lat zajmuje się również fotografią – łącząc pasje do cudu narodzin w fotografii porodowej.

Scroll to Top