Zacznijmy od kontaktu skóra do skóry matki i dziecka tuż po porodzie w świetle prawa. Co mówi Standard organizacyjny opieki okołoporodowej na temat kontaktu skóra do skóry? Jakie w tym kontekście są prawa rodziców, a jakie ma obowiązki personel medyczny?
Informacje o kontakcie skóra do skóry mają być przekazane pacjentce jeszcze w okresie przedporodowym, czyli w trakcie edukacji przedporodowej. Zwróćmy uwagę na wartość edukacji przedporodowej. Oczywiście, intuicja matki podpowiada najwięcej, ale świadome przygotowanie się do porodu, połogu i wczesnego macierzyństwa może wiele kobiecie ułatwić i otworzyć przed nią nowe możliwości.
Osoby prowadzące ciążę (położna albo lekarz) między 21. a 26. tygodniem ciąży powinni skierować kobietę do poradni POZ, do położnej w celu możliwości przeprowadzenia edukacji przedporodowej lub na zajęcia w szkole rodzenia (wybór zależy od pacjentki). W trakcie tych zajęć przedstawiane są bardzo różne informacje, ale także mówimy m.in. w korzyściach wynikających z kontaktu skóra do skóry, a są to: inicjacja laktacji, kolonizowanie się noworodka bakteriami rodziców, przeciwdziałanie wychładzaniu, tworzenie pierwszych rodzinnych więzi. Niezależnie od formy porodu, czy jest to poród siłami natury lub cesarskie cięcie, kontakt skóra do skóry powinien być utrzymany. To jedno z podstawowych praw pacjenta – matki i noworodka, ale także osoby towarzyszącej przy porodzie.
Co, krok po kroku, powinno dziać się tuż po narodzinach dziecka, o ile stan zdrowia matki i dziecka jest dobry?
Standard mówi, że noworodek powinien być osuszony i położony na brzuchu matki w kontakcie skóra do skóry, o ile stan ogólny noworodka i matki na to pozwalają. Tym samym noworodek zostaje zabezpieczony przed utratą ciepła. Personel powinien obserwować ten kontakt w toku minimum dwóch godzin. Powinien także pomóc w przystawieniu noworodka do piersi, znów: o ile stan dziecka i matki na to pozwalają. Co ważne, musi to być pełny kontakt skóra do skóry, a nie jego symulacja, gdy dziecko jest owinięte kocykiem, a mama jest ubrana w koszulę.
W toku mojej pracy zawodowej było mi dane pracować w szpitalach, w których dbano i dba się o przestrzeganie procedury kontaktu skóra do skóry, jeszcze zanim w 2019 roku pojawiły się obligujące nas do tego zapisy Standardu organizacyjnego. Ten minimum dwugodzinny kontakt matki i dziecka po porodzie jest dla nas absolutnie normalną sytuacją, której nie przerywamy na przykład na pierwsze badanie, ważenie czy mierzenie dziecka.
Lekarz może zbadać noworodka zaraz po porodzie bez konieczności zabierania go matce, czyli przerywania kontaktu skóra do skóry?
Oczywiście, lekarz może zbadać dziecko leżące na brzuchu matki, o ile stan zdrowia matki i dziecka jest dobry. Zdecydowanie takie badanie nie jest podstawą do przerywania tego kontaktu. Dodatkowo wszelkie procedury medyczne, które dotyczą matki (np. rodzenie łożyska lub szycie krocza), również nie oznaczają konieczności przerwania tego kontaktu. Oczywiście, może zdarzyć się sytuacja, która wymusi przerwanie kontaktu matki i dziecka. Tak się dzieje przy np. instrumentalna kontrola jamy macicy, kiedy urodzi się niekompletne łożysko. Wtedy matka dziecka musi być znieczulona dożylnie i nie ma pełnej świadomości. Noworodek trafia na kontakt skóra do skóry z osobą towarzyszącą, czyli tzw. kangurowanie, o ile rodząca wyznaczyła taką osobę.
Czy kontakt skóra do skóry matki i dziecka jest możliwy po cesarskim cięciu? Co taki kontakt może utrudnić i jak można to zmienić?
Prężnie działające ośrodki zdrowia o charakterze światowym aktualnie już w ogóle nie dyskutują z faktem, że i w przypadku porodu przez cesarskie cięcie ten kontakt jest tak samo potrzebny. Nie ma przeciwskazań zdrowotnych dla matki i dziecka do takiego kontaktu na sali operacyjnej. Ponadto kontakt skóra do skóry jest tak zwaną złotą zasadą w przypadku pielęgnacji dziecka urodzonego przedwcześnie.
Fakt, że ta procedura jest znacznie rzadziej praktykowana w polskich szpitalach wynika moim zdaniem bardziej z kwestii technicznych. Na przykład jest potrzebna osoba z personelu medycznego, która powinna cały czas ten kontakt nadzorować. Oczywiście, bywa i tak, że same matki nie chcą tego kontaktu z dzieckiem na bloku operacyjnym, ale jeśli zgłaszają taką chęć, to personel powinien te warunki stworzyć.
Wymieniła Pani przeszkodę techniczną, którą realnie można pokonać. Co z Pani punktu widzenia mogłoby tu pomóc?
W mojej opinii przede wszystkim może tu pomóc dobra wola personelu medycznego. W tych słowach mieści się wszystko.
Czy kobiety chętnie i świadomie korzystają ze swojego prawa do kontaktu skóra do skóry z noworodkiem tuż po porodzie?
W naszym szpitalu to standard – także dla naszych pacjentek. Dzięki temu kolejny rok odbieramy Złoty medal w ogólnopolskim rankingu „Maluchy na brzuchy”. Jest to głos kobiet, naszych pacjentek, więc czujemy się mocno wyróżnieni. Nie ustajemy w staraniach nad dodatkowym ulepszeniem tej procedury, np. poprzez wprowadzenie możliwości pobierania materiału do badań przesiewowych u noworodka w nieprzerwanym kontakcie skóra do skóry, w trakcie laktacji. Dzięki prowadzonej przez nas edukacji przedporodowej i rozmowom pacjentki chętnie i świadomie decydują się na kontakt skóra do skóry, bo wiedzą, jakie korzyści zdrowotne wynikają dla nich i dla dziecka.
Szpital Położniczo-Ginekologiczny Łubinowa 3 w Katowicach jest niekwestionowanym liderem w ogólnopolskim rankingu „Maluchy na brzuchy”, uzyskując najlepszy wynik w kraju. Według rankingu z 2022 roku szpital zastosował dwugodzinny kontakt skóra do skóry aż w 91% porodów drogami natury. Chciałybyśmy szerzyć dobre praktyki, dlatego proszę opowiedzieć o Państwa wewnętrznej pracy nad tym sukcesem: co zostało zrobione, na co został położony nacisk?
Przede wszystkim zunifikowaliśmy standardy naszej pracy w szpitalu zgodnie z obowiązującym Standardem organizacyjnym opieki okołoporodowej. Ten dokument jest podstawą naszej pracy i nie dyskutujemy z jego zapisami. Gromadzimy także wskaźniki opieki okołoporodowej i nie chodzi jedynie o ich raportowanie do konsultantów w dziedzinach pielęgniarstwa i położnictwa, ale także o ich wewnętrzną analizę i naszą refleksję. Dobrą stroną naszego szpitala jest fakt, że zarządzają nim osoby, które wcześniej w innym szpitalu wdrażały pewne zapisy Standardu jeszcze zanim on obowiązywał, np. właśnie kontakt skóra do skóry. Dla nas kontakt skóra do skóry to możliwość wspólnego przeżywania porodu, a nie sztywny zapis prawny, do którego czujemy się zmuszeni. Od zawsze to była norma w naszej pracy. Oczywiście, pewne modyfikacje następują, ale tylko po to, by osoby rodzące w naszej placówce były zadowolone.
Opieramy się także na analizie ankiet wypełnianych przez kobiety, które u nas rodzą. Zajmuję się tą analizą i każdego dnia czytam opinie kobiet. Mamy bardzo wysoką frekwencję w tym badaniu – wynosi ona ponad 95% wszystkich pacjentek. Dzięki temu każdego roku jesteśmy w posiadaniu miarodajnych informacji, czy kobiety są zadowolone z porodów w naszym szpitalu, co powinniśmy zmienić i na co ewentualnie zwrócić uwagę.
Pamiętajmy także, że w naszym szpitalu mamy kontakt z pacjentką już od okresu ciąży, przez poród, aż do zakończenia połogu. W czasie spotkań po zakończeniu połogu (sześć tygodni od porodu) zadaję pacjentkom pytania: co ich zdaniem należałoby zmienić, co nie zadziałało tak, jakbyście się spodziewały, jakie były wasze oczekiwania? Ponadto w ramach dni otwartych czy indywidualnych spotkań z pacjentkami zawsze pytam o ich potrzeby, jakie w ramach naszego ośrodka powinny być zrealizowane. To daje możliwość rozmowy i komunikacji, a dzięki temu także szansę na realizację postulatów zgłaszanych przez kobiety.
W przypadku porodów przez cesarskie cięcie statystyki dotyczące kontaktu skóra do skóry (położenie dziecka na piersiach kobiety tuż po porodzie, jeszcze na sali operacyjnej) nie wyglądają już tak dobrze. Z czego to może wynikać?
Jeśli chodzi o moją praktykę położniczą, zawsze przedstawiam kobietom tę możliwość. To samo robią moje koleżanki położne, np. w ramach edukacji przedporodowej czy zajęć w szkole rodzenia. Powtarzamy, że kontakt skóra do skóry matki i dziecka jeszcze na bloku operacyjnym jest możliwy. Jednak mimo tego czasami jest tak, że mamy po cesarskim cięciu oddają szalę pierwszeństwa osobie towarzyszącej, nie podejmując tego wyzwania.
Nie chcemy oceniać pacjentek, które podejmują taką decyzję – mają do tego absulutne prawo. Niemniej jako ruchowi Tulimy Mamy chodzi nam o potencjalną możliwość w szpitalu do takiego kontaktu po cesarskim cięciu. A także o przedstawienie tej opcji pacjentce z podaniem wszelkich korzyści dla niej i dla dziecka.
Otóż to, jest potrzebna zmiana myślenia personelu medycznego, że wprowadzamy tę procedurę nie tylko na życzenie pacjentki, ale jako stale obowiązujący standard w danym szpitalu. Powiem szczerze, że i my ciągle nad tym pracujemy, bo aspirujemy do Szmaragdowego medalu [Szmaragdowe „Maluchy na brzuchy” (szpitale, które wykazały się wysokim stopniem bezpośredniego kontaktu skóra do skóry po cięciu cesarskim) – przyp. red.]. Zwłaszcza, że tendencja do cięć cesarskich jest współcześnie rosnąca, a wręcz niepokojąco rosnąca.
Ponadto byłaby potrzebna jeszcze bardziej intensywna edukacja, by kobiety rozumiały, dlaczego mają taką możliwość i dlaczego warto z niej skorzystać. Dodatkowo pomogłoby nagłośnienie tego tematu medialnie. Jednak potem może znowu pojawić się mur w postaci szpitala, który nie chce wdrożyć tej procedury. Z doświadczenia wiem, że można znaleźć milion powodów, dla których ten kontakt na bloku operacyjnym nie może się odbyć. Jednocześnie widzę milion możliwości, by te przeszkody usunąć. To jest, jak powiedziałam wcześniej, wyłącznie kwestia dobrej woli personelu medycznego.
Rozmawiała: Małgorzata Bryl-Sikorska
dr hab. n. o zdr. Mariola Czajkowska – położna, specjalista w dziedzinie pielęgniarstwa ginekologiczno-położniczego, Certyfikowany Doradca Laktacyjny. Dyrektor ds. Pielęgniarek i Położnych w Prywatnym Szpitalu Położniczo-Ginekologicznym „Łubinowa 3“ w Katowicach. Adiunkt Wydziału Nauk o Zdrowiu w Katowicach Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.