Zalety noszenia w chuście dla dziecka i rodzica – wywiad z Magdaleną Chybiorz

Małgorzata Bryl-Sikorska: Noszenie dzieci w chuście lub nosidle staje się współcześnie modną nowinką, tymczasem nie jest to wynalazek XXI wieku. Jaka jest historia chustonoszenia?

Magdalena Chybiorz: Mogłoby wydawać się, że to obecna moda, tymczasem jest to powrót do korzeni. Badania pokazują, że historia chustonoszenia sięga już 6,5 miliona lat wstecz. Już wtedy człekokształtni nosili dzieci, które mocowali na swoich ciałach. Antropologia amerykańska pokazuje, że w plemionach koczowniczych człowiek, kiedy zaczął intensywnie przemieszczać się, zaczął tworzyć z różnych materiałów (najczęściej była to skóra zwierząt) konstrukcje umożliwiające mobilność razem z potomstwem. To było naturalne, że ludzie wędrowali, nosząc pociechy na sobie.

Przez kolejne wieki zawijano i noszono dzieci w coraz wygodniejszy sposób – były to na przykład prześcieradła, tkane szale, kwadratowe flagi. Te później nazywano rebozo. Były też specjalne kurtki z wielkim kapturem z kieszenią, by można było ułożyć tam dziecko. Dopiero w 1733 roku powstało coś na wzór współczesnego wózka i zaczęło się swoiste odrywanie dziecka od rodzica. Idea wożenia w wózku rozwijała się przez kolejne kilkaset lat i teraz na nowo odkrywamy chustę.

W Polsce wydaje się, że chustonoszenie jest nowością, tymczasem nasze prababcie nosiły dzieci w konstrukcjach zwanych chatkami. Były to kwadratowe chusty w kratę zawijane na biodrze. Kobiety z dzieckiem umocowanym w ten sposób chodziły pracować w pole lub w gospodarstwie.

Współcześni rodzice

Współcześni rodzice zderzają się z obiegowymi teoriami: „Nie noś, bo przyzwyczaisz”, „Dziecko ma samo usnąć, więc nie noś”, „Nosząc, rozpuścisz dziecko” i tak dalej. Tymczasem noszenie dziecka jest ściśle powiązane z tak zwanym rodzicielstwem bliskości i niesie różne korzyści. Czy możemy porozmawiać o tych walorach chustonoszenia, jednocześnie obalając mity?

Warto zauważyć, że kiedy dziecko rodzi się, już jest przyzwyczajone do noszenia. Dzieje się tak, ponieważ przez dziewięć miesięcy cały czas było noszone w brzuchu mamy, non stop słyszało bicie serca, było ściśnięte, czuło ciepło i ruch. Kiedy noworodek pojawia się na świecie, nienaturalnym środowiskiem jest łóżeczko, wózek, leżaczek, czyli miejsca z dala od mamy. Maluchowi trudno uspokoić się, kiedy znajduje się w takich miejscach, bo świat jest dla niego za jasny, za zimny i za głośny. Tymczasem chusta może ułatwić nam wspólne funkcjonowanie w życiu codziennym, kiedy niemowlę płacze. Dziecko nie płacze, bo po prostu marudzi, tylko dlatego, że chce być blisko rodzica. Jeśli wszystkie potrzeby fizjologiczne malucha są zaspokojone, a nadal płacze, to znaczy, że chce być noszone, bo tylko w takiej pozycji czuje się bezpieczne.

Największą korzyścią chustonoszenia jest więc zaspokojenie potrzeby bliskości, która jest bardzo silną potrzebą u takiego maluszka. A kiedy bliskość jest zaspokojona, to rodzic także jest spokojny, ponieważ dziecko nie płacze i jest mniej stresu. W procesie wczesnego wychowywania i adaptowania się noworodka i niemowlęcia do życia poza brzuchem mamy noszenie jest bardzo ważnym elementem.

Kolejną korzyścią jest to, że dzięki chuście trzymamy przy sobie zadowolone dziecko, a my jesteśmy mobilni, mając dwie wolne ręce. Sprawia to, że jesteśmy aktywni, nie musimy non stop poświęcać maluchowi całej swojej uwagi. Zaspokajamy potrzebę dziecka, a jednocześnie dbamy o siebie. Rodzic może wyjść z domu, może coś w tym domu zrobić, a nawet pozwolić sobie na niektóre ulubione aktywności sprzed narodzin pociechy. Dzięki chuście dziecko nie zamyka nas na świat, na to, co było przed dzieckiem. To jest bardzo ważne, bo zmienia się perspektywa i dzięki temu rodzic jest mniej sfrustrowany czy zestresowany i po prostu szczęśliwszy.

Chusta a nosidło

Kiedy rodzic jest już zdecydowany, że chciałby nosić przy sobie swoją pociechę, to co możemy mu polecić? Kiedy warto kupić chustę, a kiedy nosidło? I jak wybrać dobrze, by było to bezpieczne dla dziecka?

Na samym początku dla noworodka i małego niemowlaka najlepiej sprawdza się chusta, ponieważ wspiera rozwój fizjologiczny takiego maluszka. Zabezpiecza i dba o kręgosłup, który jeszcze nie jest rozwinięty, czyli gotowy na to, żeby dziecko siedziało. W prawidłowo założonej chuście głowa jest zabezpieczona, kręgosłup jest zaokrąglony, a stawy biodrowe ułożone pod odpowiednim kątem.

Wiązania są tak dobrane, żeby chronić także kręgosłup rodzica. Musimy pamiętać o sobie, bo nasz kręgosłup musi służyć wiele lat dla dziecka, a nie tylko przez krótki okres. Dbajmy o siebie, myśląc o dziecku.

Ktoś może powiedzieć, że jeśli nie radzisz sobie z motaniem chusty, to możesz wybrać nosidła dla noworodków. Owszem, są reklamowane nosidła dla noworodków, ale one wymuszają u dziecka pozycję siedzącą. Każdy opiekun przed tą decyzją musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chce dać noworodka do zupełnie nienaturalnej dla niego pozycji siedzącej.

Kiedy można zamienić chustę na nosidło?

Najlepiej poczekać, aż dziecko nauczy się samodzielnie siadać. Wtedy mamy pewność, że jego kręgosłup jest na tyle rozwinięty, by siedzieć w nosidle. Jednak rzeczywistość bywa różna. Czasami jest tak, że rodzice nie mogą czekać tak długo na wprowadzenie nosidła, bo dziecko jest zbyt aktywne, by zamotać je w chuście, a bardzo potrzebujemy noszenia, by coś zrobić. Wiadomo, że wtedy należy rozważyć włożenie dziecka do dobrze dobranego nosidła, możliwie jak najlepiej otulającego jego kręgosłup. Pamiętajmy, że dziecko trzymiesięczne łatwiej dopasować do nosidła niż jednomiesięczne. Jednak warto skorzystać z pomocy specjalisty przed zakupem. Nosideł jest bardzo dużo na rynku i łatwo popełnić błąd, na przykład wybierzemy egzemplarz za duży lub zbyt luźny, co wymusi nieprawidłową, krzywiącą kręgosłup postawę u dziecka. 

Idealna chusta

Idealna chusta to…?

Przede wszystkim powinna podobać się rodzicowi, bo jeśli podoba się, to ma ochotę jej używać. Chusta idealna dla każdego może znaczyć co innego. Dla jednego będzie to chusta w paski, która ma dwie różne krawędzie, dzięki czemu łatwiej się ją wiąże. Dla innej osoby najważniejsze jest, by miała piękne kolory zachęcające do jej ubierania. U jeszcze innego rodzica kluczowa będzie chusta kółkowa, którą można szybko i łatwo założyć, co nie powoduje stresu przy motaniu. Tu już sam rodzic musi wybrać to, co mu się indywidualnie podoba.

Motanie chusty wcale nie jest intuicyjne. Metod poprawnego wiązania po prostu trzeba   cierpliwie nauczyć się. Jeśli czujemy, że problem nas przerasta, to oczywistym krokiem będzie skierowanie się do doradcy. Jednak czy możemy zaprezentować tu kilka złotych rad dla rodzica, który dopiero rozpoczyna przygodę z chustonoszeniem?

Przede wszystkim nie można się stresować, bo dziecko od razu też się stresuje. Zanim weźmiemy dziecko na ręce, spróbujmy motania na lalce, misiu lub poduszce, by mieć kroki opanowane do perfekcji. Kiedy w momencie zakładania chusty maluszek zacznie nam trochę marudzić, jesteśmy w stanie skierować naszą uwagę na uspokojenie dziecka. Jednocześnie przećwiczonymi ruchami sprawnie zakładamy chustę. Im szybciej zamotamy, tym szybciej dziecko się uspokoi. W razie zniecierpliwienia dziecka można spróbować delikatnych przysiadów lub bujania się na piłce. Innymi sprawdzonymi sposobami są na przykład: puszczenie muzyki, okapu w kuchni czy suszarki, co wycisza maluszka. Niektórzy rodzice na czas motania podają dziecku smoczek. Dobrze sprawdza się także wiązanie przy oknie, bo widok na zewnątrz odwraca uwagę pociechy. Mamy karmiące piersią mają czasem problem z założeniem chusty, bo dziecko szuka sutka. Wtedy warto, by tata spróbował zawiązać na sobie chustę.

Chusta i tata

No właśnie, bo przecież chustonoszenie to nie jest tylko domena kobiet…

Jak najbardziej jest to bardzo pomocne dla kobiety, szczególnie na początku, po porodzie (chociaż na pewno noszenie w chuście pod względem zdrowotnym jest lepsze niż noszenie na rękach). Mimo wszystko partner, który potrafi wiązać chustę i uspokajać w niej płaczącego noworodka, jest skarbem dla kobiety w połogu. Dodatkowo chusta pozwala tacie szybciej złapać lub pogłębić więź z noworodkiem. Poza tym jeśli ojciec poczuje, że realnie może pomóc partnerce, poczuje się ważnym i potrzebnym na początkowym etapie rodzicielstwa, który bywa ciężki. Kiedy mama musi odpocząć po porodzie i dojść do sił, tata wskakuje tu jako taki superman.

Rozmawiała Małgorzata Bryl-Sikorska

Magdalena Chybiorz – certyfikowany doradca noszenia dzieci w chuście i nosidłach oraz absolwentka Szkoły Noszenia ClauWi.