Prawo do informacji – rozmowa z Justyną Chmiel

Stowarzyszenie Tulimy Mamy realizuje w 2024 roku projekt “W trosce o respektowanie okołoporodowych praw pacjenta (-tki)” z środków Unii Europejskiej w ramach projektu “Splot wartości”. W czasie projektu będziemy publikować szereg rozmów ze specjalistami o tematyce okołoporodowych praw pacjenta, które zasilą prowadzoną przez nas Akademię Tulimy Mamy.

Każdy pacjent, a więc i kobieta w czasie okołoporodowym ma prawo do informacji. Z czego to prawo wynika?

Po pierwsze wynika to głównie z Ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku praw pacjenta. Pacjent ma prawo do uzyskania pełnej i zrozumiałej informacji dotyczącej swojego stanu zdrowia i proponowanego leczenia. I jeżeli weźmiemy pod uwagę kobietę w ciąży i kobietę rodzącą, to okazuje się, że ona też ma do tego prawo. Ma prawo wiedzieć, jak przebiega ciąża, jak sobie medycy wyobrażają poród, a jeśli pojawiają się jakieś komplikacje, to również pacjentka ma prawo do wszelkich informacji. Nawet gdy ten poród jest już w zaawansowanym stadium. 

Drugą kwestią jest Standard Organizacyjny Opieki Okołoporodowej, o którym nie zapominajmy. W nim jest dokładnie opisane, że kobieta ma prawo wiedzieć, co się z nią dzieje i co się dzieje z jej dzieckiem. 

To są narzędzia, które mamy, które nam pokazują, jakie mamy prawa. 

Co to oznacza dla kobiety w czasie ciąży?

Przede wszystkim oznacza to to, że przed kobietą nie można zataić żadnych informacji (na przykład, aby się nie martwiła). Należy jej umożliwić informację o metodach leczenia. Chodzi o to, że trzeba z nią rozmawiać, a nie traktować ją, jak osobę, która się nie zna i nic nie zrozumie. Należy dać jej szerokie informacje, aby mogła w oparciu o nie, swoją wiedzę i doświadczenia podjąć świadomą decyzję w zgodzie ze sobą. 

A co to oznacza dla kobiety w czasie porodu? 

Dokładnie to samo. Nie może tak być, że ktoś za plecami rodzącej coś ustala, a następnie przychodzi pani ze strzykawką i coś kobiecie podaje. Albo brak omówienia tego, że na przykład brak postępu porodu to jest coś konkretnego, tylko narzuca się z góry, że w tym wypadku podajemy określony lek i bez dyskusji. Czyli jest to uniemożliwienie kobiecie podjęcia realnej decyzji. Bo kobieta powinna mieć też sprawczość w porodzie i ma prawo do decyzji i do odmowy. Na przykład w szpitalu przy akademii medycznej też ma prawo odmowy w odniesieniu do obecności studentów przy porodzie. To wszystko wynika z Ustawy o prawach pacjenta i ze Standardu Organizacyjnego Opieki Okołoporodowej. 

Z prawem do informacji wiąże się również prawo do informacji o stanie zdrowia dziecka. Na co musimy zwrócić uwagę w odniesieniu do dziecka zdrowego, wcześniaka czy dziecka chorego?

Przede wszystkim nie może być takiego zbywania, że “u nas brak informacji to dobra informacja”. Mamy prawo do pełnej informacji. Możemy oczywiście czegoś nie rozumieć, ale wtedy powinno to zostać nam dobrze wytłumaczone. To oczywiste, że jako rodzice, którzy nie są medykami, nie będziemy znać się na wszystkich sprawach medycznych. Tak samo nie może być zastraszania w szpitalach. Na przykład, jeżeli życzeniem matki jest wyjść po porodzie wcześniej do domu, to nie może nikt jej straszyć, że jej dziecko umrze. Takie zastraszanie powoduje, że możemy podejmować decyzje niezgodne ze sobą. 

Bo wtedy taka decyzja nie jest już świadoma?

Tak. I właśnie to jest ta kwestia, którą kobiety najczęściej poruszają. Nie narzekają na to, że łazienka była nieładna, tylko właśnie na to, że były pozbawione informacji, że ktoś im podał jakiś lek i nawet nie wiedziały jaki. Odebrano im możliwość decydowania o sobie. 

W odniesieniu do wcześniaków to sytuacja jest taka sama. Tu dla rodziców zawsze najważniejsza będzie prawda. Czyli nie znowu zbywanie ich, aby czekali, ale przekazywanie informacji na bieżąco, jakakolwiek by ona nie była. 

A co w przypadku szczególnej sytuacji położniczej, jaką jest poronienie?

Wtedy mamy dokładnie takie same prawa. Kobieta ma prawo wiedzieć, co się dzieje i co lekarz rekomenduje. Dobrze jest, aby ktoś z nią porozmawiał o tym, co się będzie dziać, a także o tym, że ma prawo do przytulenia dziecka, pochowania go. Kobieta powinna też dostać informację, że może zrobić badanie genetyczne, jeżeli jest to poronienie na wczesnym etapie ciąży. Kobieta może zarejestrować dziecko w urzędzie, a nawet dostać ośmiotygodniowy urlop macierzyński. W trudnej sytuacji położniczej najlepiej jest poszukać sobie w okolicy hospicjum perinatalnego, bo tam kobieta zostanie objęta całościową opieką. 

Czy kobiety często zgłaszają Ci naruszenia swoich praw w kwestii prawa do informacji? W jakich sytuacjach? 

Często kobiety, gdy czują, że chcą drugi poród przeżyć inaczej (lepiej), wtedy mówią o tym, co się działo przy pierwszym. Właśnie bardzo często poruszają brak informowania. 

Jak komunikować się z personelem medycznym, aby uzyskać pełną informację na temat swojego stanu zdrowia? 

Mnie jest bliska taka życzliwa komunikacja. To znaczy, że nie wyciągamy od razu argumentu, że my mamy prawa, ale po prostu warto powiedzieć po ludzku, że potrzebujemy wiedzieć co się dzieje i chcemy podejmować decyzje. I przede wszystkim warto również pytać, jeśli czegoś nie wiemy lub coś jest niezrozumiałe. Mnie się jeszcze nie zdarzyło, aby ktoś nie odpowiedział. I to właśnie daje potem kobiecie poczucie bezpieczeństwa. 

Jak w takiej sytuacji może pomóc osoba towarzysząca?

Jeżeli jest to osoba, która jest upoważniona do informacji o stanie zdrowia kobiety, to wtedy ma ona prawo nawet na wgląd do dokumentacji medycznej. Może ona wtedy sama podyskutować z położną. Jeżeli mówimy na przykład o doulach, czy innych osobach, które nie są upoważnione do pozyskania informacji o stanie zdrowia, to w razie czego może ona zwrócić się do kobiety i przypomnieć jej, że o coś chciała zapytać, że czegoś nie wie. 

Co robić, gdy jednak lekarz czy położna narusza prawo pacjentki do informacji? 

Jeżeli lekarz nie chce odpowiedzieć na pytania lub stosuje techniki manipulacyjne i straszy, to warto mu przypomnieć, że posiadamy prawo do informacji. 

Jak może pomóc wtedy osoba towarzysząca? 

Ja często mówię wtedy do kobiety, że może jednak chciałaby dopytać lekarza o to, co się dzieje. Warto również wcześniej wyczuć z jaką osobą mamy do czynienia. Sama dobrze widzę, że inaczej rozmawia się z lekarzami, a inaczej z położnymi. Lekarze częściej podchodzą bardzo proceduralnie do porodu, a położne mają w sobie znacznie więcej elastyczności. Zawsze można dopytać położnej, co ona by zrobiła w danej sytuacji. Oczywiście są różni ludzie i różne sytuacje i czasami możemy się spotkać z osobą, która nie ma wyczucia w porodzie. 

Kobieta potrafi dobrze wybrać dla siebie. Należy jej to tylko umożliwić. Prowadźmy dialog, a nie monolog, aby zwiększyć satysfakcję z porodu.

Rozmawiała: Olga Vitoš

Bardzo chciałybyśmy wiedzieć, czy przygotowane przez nas materiały okazały się potrzebne i wartościowe dla odbiorców i odbiorczyń – takich jak Ty! Będziemy wdzięczne, jeśli podzielisz się z nami swoimi opiniami na ten temat. Wypełnienie ankiety trwa około minutę i jest anonimowe:

Justyna Chmiel – doula, certyfikowana instruktorka aktywnej szkoły rodzenia, certyfikowana doradczyni noszenia dzieci w chustach ClauWi. Od 2017 roku członkini Stowarzyszenia Doula w Polsce. Właścicielka firmy chustynka.pl. Prowadzi w Bydgoszczy szkołę rodzenia „Akademia z brzuszkiem”. Prywatnie mama trójki dzieci: Kuby, Zuzi i As, a od 20 lat żoną Piotra.