Kobiety w sytuacji szczególnej a wsparcie położnej – rozmowa z Fundacją Matecznik

Problematyka wizyt patronażowych u kobiety po porodzie jest szeroko omawiana w środowisku zarówno położnych, jak i organizacji pozarządowych. Temat ten również podjęła Fundacja Matecznik, zwracając uwagę między innymi na jeden bardzo istotny aspekt. 

Dowiedz się więcej o prawach kobiet w sytuacji szczególnej.

Podcast: KLIK

Projekt Matecznik Zmian ruszył w wakacje w zeszłym roku. O co w nim chodzi?

Ania: Zależy nam na doprowadzeniu do publicznej debaty dotyczącej problemu ograniczonego dostępu opieki położnej podstawowej opieki zdrowotnej (inaczej położna POZ, rodzinna lub środowiskowa) u kobiet w sytuacjach szczególnych. Mówimy o kobietach po poronieniach, tych, którym dziecko zmarło przy porodzie oraz matkach wcześniaków. Opieka położnej POZ dla tych kobiet nie jest taka sama, jak w przypadku kobiet, które urodziły zdrowe dziecko. Obecnie w świetle regulacji prawnych w Polsce wygląda to w ten sposób, że gdy kobieta rodzi dziecko i jest razem z nim wypisywana do domu, w okresie połogu przysługuje jej od czterech do sześciu spotkań (tzw. wizyt patronażowych) z wybraną położną POZ do momentu aż dziecko skończy 8. tydzień życia.

Problem pojawia się w sytuacji, gdy kobieta wraca do domu bez dziecka. Wizyty patronażowe, mimo że mają się odbyć w okresie połogu kobiety, są przypisane do dziecka (to oznacza. że tylko za wizytę u dziecka położna otrzyma wynagrodzenie od NFZ). W związku z tym, aby ta wizyta mogła się odbyć, kobieta musi być w domu z dzieckiem. I tu dochodzimy do sedna problemu. Gdy dziecka nie ma, bo zmarło lub jest przedwcześnie urodzone/chore i wymaga dłuższej hospitalizacji, która trwa dłużej niż połóg kobiety, wizyta patronażowa w zasadzie nie może się odbyć. Co najwyżej położna może odwiedzić kobietę w ramach stawki kapitacyjnej, która jest płacona położnej (ale też lekarzowi rodzinnemu i pielęgniarce rodzinnej) od każdego zgłoszonego pacjenta. W skali miesiąca dla położnej to jest kilka złotych. Oczywiście taka stawka nie może pokryć kosztów wizyty, więc bardzo często może tej wizyty nie być.

Chcemy to zmienić. Chcemy, aby ten problem wybrzmiał. Uważamy, że jest to efekt źle sformułowanych przepisów i zależy nam, aby tym problemem zainteresować decydentów, a także skupić wokół niego inne organizacje pozarządowe oraz organizacje zrzeszające położne. To już się nam częściowo udało. Finalnie chcemy zaproponować określone zmiany i przedstawić je właśnie decydentom. 

Jak doszłyście do tego, że kobiety po poronieniu, porodzie martwego dziecka lub gdy dziecko po porodzie długi czas zostaje w szpitalu, mają bardzo często ograniczoną opiekę położnej POZ? 

Alicja: To w zasadzie był pewien proces. Od wielu lat pracujemy z kobietami w czasie okołoporodowym. W trakcie naszej pracy dowiedziałyśmy się, że wizyta patronażowa przypisana jest do dziecka. Później dotarła do nas informacja o mamie wcześniaka, której dziecko wyszło ze szpitala po 10 tygodniach i pojawił się problem, aby odbyła się wizyta patronażowa.

Wyszło to również dość mocno na jednej z konferencji organizowanej przez Fundację Rodzić po Ludzku. To nam otworzyło oczy i wzięłyśmy się za czytanie odpowiednich dokumentów (Zarządzenie prezesa NFZ). Wtedy pomyślałyśmy, że nie wygląda to dobrze. Stawki są szokująco niskie. Stawka kapitacyjna położnej wynosi 2,59 zł. To są pieniądze, które położna dostaje co miesiąc za jedną przypisaną do niej pacjentkę. Pomyślmy teraz, ile ona może tych pacjentek realnie mieć przypisanych. Jak ma 1000 – 2000 to już jest dużo. Za jedną wizytę patronażową położna dostaje 32,21 zł i to są kwoty brutto. A wiemy, jak wyglądają obecnie koszty życia. Ta kwestia dojrzewała w nas przez pewien czas i w końcu postanowiłyśmy się nią zająć. 

Położna za stawkę za wizytę patronażową ma dojechać do swojej pacjentki. Musi pomóc jej z różnymi kwestiami, ponieważ “Standard organizacyjny opieki okołoporodowej” tego wymaga, prawda?

Alicja: Tak. W “Standardzie” są wymienione kompetencje położnej POZ podczas wizyt patronażowych. I ta kwota, którą dostają położne za wizytę patronażową, jest szokująco niska. Jak rozmawiałam z położnymi na przykład z Ustrzyk Dolnych, to one mają czasami bardzo daleko do pacjentek i muszą dojeżdżać własnym autem. To są głodowe stawki. Nie bójmy się tego powiedzieć! Trochę lepiej jest w dużych miastach, gdzie położna realnie może mieć nawet i 5000 pacjentek. Więc to nie jest tak, że ten system zupełnie nie działa, ale muszą być spełnione pewne warunki, czyli najlepiej duże miasto i dużo pacjentek. W mniejszych miejscowościach położna POZ nie jest w stanie się utrzymać, jedynie pracując ze swoimi pacjentkami i musi dorabiać również w innych miejscach. 

Czy kobieta, która po poronieniu czy porodzie martwego dziecka wraca do domu, potrzebuje opieki położnej POZ?

Ania: Potrzebuje, ponieważ jest w połogu. Ten połóg u takiej kobiety w kwestii fizjologii nie różni się od połogu kobiety, która ma przy sobie dziecko. Kobieta w sytuacji szczególnej tak samo może mieć ranę ciętą krocza czy ranę po cesarskim cięciu. Może mieć bolesność piersi. Bedzie miałą też laktację, którą w przypadku śmierci dziecka trzeba wyhamować. Albo trzeba laktację utrzymać, bo w szpitalu jest wcześniak i bardzo potrzebuje mleka mamy. Do tego wszystkiego dochodzą kwestie emocjonalne, które w sytuacjach szczególnych są trudniejsze w zaopiekowaniu.

Położna POZ to też jest specjalistka, która wspiera kobiety od tej strony emocjonalnej. Często jest pierwszą osobą, z którą kobieta może o swoich emocjach porozmawiać. Położna może również odesłać kobietę na terapię, jeśli widzi przesłanki zagrożenia chociażby depresją poporodową. Więc ten bezpośredni kontakt z położną jest potrzebny każdej kobiecie. Sprzeciwiamy się nierównemu traktowaniu kobiet w dostępie do tych świadczeń. Sytuacje szczególne są dla nich traumą same w sobie, a pozbawianie ich możliwości takiej samej opieki, jaką ma kobieta, która urodziła zdrowe i donoszone dziecko, jest niesprawiedliwe.  

Jakie zmiany Waszym zdaniem są potrzebne w Polsce odnośnie wizyt patronażowych położnej POZ?

Alicja: Możemy na to spojrzeć z dwóch stron. Po pierwsze, wszystkie kobiety po porodach/stratach powinny być zaopiekowane. Po drugie, położne powinny pracować w komfortowych dla siebie warunkach. 

Wycena wszystkich świadczeń położnych POZ musi być wyższa. Katalog możliwych wizyt domowych realizowanych przez położne powinien być większy. Na razie mamy w zasadzie tylko wizyty patronażowe. A co z wizytą laktacyjną czy właśnie wizytą u kobiety po poronieniu. Samych wizyt patronażowych powinna być możliwa większa liczba i wtedy kobieta razem z położną wybierają sobie, czy wystarczy im jedna wizyta czy będzie potrzeba ich więcej. Kolejnym naszym postulatem jest, aby ten czas odbywania wizyt patronażowych był dłuższy niż obecne 2 miesiące, na przykład pół roku. Dzięki temu byłby czas, aby chore dzieci wróciły do domu. Również problemy laktacyjne mogą pojawiać się w późniejszym czasie i dobrze, by położna mogła realizować porady laktacyjne także u matek starszych dzieci. Ze wszystkim powyżej wiąże się kolejna rzecz – nieprzypisywanie wizyt patronażowych tylko do dziecka. 

Jeszcze tylko dodam, że to nie jest tak, że jak kobieta znajduje się w tak trudnej sytuacji, np. poroniła i dzwoni do swojej położnej, z którą ma wieloletnią relację, to na pewno usłyszy, że ona (ta położna) nie przyjedzie. Bardzo często położne jeżdżą i opiekują się swoimi pacjentkami. Chcemy, by robiły to nie tylko z poczucia misji, ale dlatego że dostają za to godne wynagrodzenie.

Co byście chciały przekazać kobietom od siebie? 

Ania: Przede wszystkim chcę powiedzieć, że warto jest poznać swoją położną rodzinną, będąc jeszcze w ciąży, aby sprawdzić, czy między Wami jest dobra relacja. Jeśli jesteście mamami dziewczynek, zapiszcie je do tej waszej położnej. Położna POZ wspiera nasze kobiece zdrowie nie tylko w czasie okołoporodowym, ale w zasadzie od samego początku naszego życia. I jeszcze chciałam dodać na koniec, że system opieki okołoporodowej w teorii mamy w Polsce całkiem dobry. Życzyłabym sobie tylko, aby praktyka była lepsza. 

Alicja: Podpisuję się pod słowami Ani! Chciałabym, abyśmy nie traktowały położnej tylko jako specjalistki na czas ciąży i połogu. Chciałabym, abyśmy utrzymywały z nią kontakt i właśnie do niej odzywały się w pierwszej kolejności jako do specjalistki w sprawie zdrowia kobiecego. A może któraś z kobiet, które nas czytają, zdecyduje się prowadzić ciążę u położnej, bo chyba jeszcze o tym nie wspominałyśmy – to jest kolejna kompetencja, którą posiadają położne.

Alicja Nowaczyk: założycielka Fundacji Matecznik, prezeska zarządu. Prowadzi zajęcia dla przyszłych rodziców, podejmuje interwencje. Zależy jej na zwiększaniu świadomości prawnej wśród przyszłych i obecnych rodziców oraz na przestrzeganiu tego prawa na oddziałach porodowych i położniczych.

Anna Furmaniuk: Nieuleczalna społeczniczka z dyplomem magistra socjologii po UAM. Najważniejszą areną jej działań społecznych są ciąża, poród i macierzyństwo, bo uważa, że  w matkach drzemie ogromna siła. Budzenie jej w kobietach sprawia jej największą satysfakcję.